I wtedy muszę to pisać jakby Duch zstąpił na ziemię Wtedy nie ma już pytań i wszystko jasne Jakby Bóg sam powiedzieć chciał że wszystko dobrze Będzie. Moje wyznanie wiary moja modlitwa do nieba Jak mam być szczerym to nagram, jak nieszczerym to jebać Nie potrafię już kłamać, osiedla lubią co słyszą
Dołącz do wydarzenia na Facebooku i zaproś znajomych do głosowania! Wróć na stronę główną głosowania KęKę – Trzecie Rzeczy Autor recenzji: Kacper Kurzydło Trzecie rzeczy, trzecia legalna płyta KęKę. Muzyk wypuścił materiał, który jest tak uniwersalny, że trafi do każdego. […]
Lyrics to KęKę Nic Już Nie Muszę: Budzę się w pustym pokoju w hotelu Słońce zakryły rolety, boli mnie głowa i serce mi pęka Śniły się niedobre rzeczy Łapię telefon, łapy się trzęsą, dzwonię zapytam jak leci Nikt nie odbiera ja w głowie
Fast Money. Kolejny już raz życie, natura, Bóg… , chyba wszystkie te „elementy” jednocześnie pokazały mi, że nic nie muszę, a że ta oczywistość, choć we mnie, w mojej duszy… tkwi , to niestety z wielkim trudem dociera do mojej fizycznej osoby, zatem duszy nic innego nie pozostaje, jak jeszcze raz i jeszcze raz… uziemić, zatrzymać w ruchu moje ciało, które jedyne, co tak naprawdę w tej chwili by zrobić musiało, to podlać rośliny, które własnoręcznie, z potrzeby duszy posadziło. Musiałoby, gdyby właśnie nie napadało. Znowu natura we właściwym miejscu i czasie, wykonała swoją robotę. Jakieś trzy – cztery tygodnie temu moja dusza stwierdziła, że kolejny raz przeginam w działaniu przeciw niej i mimo zdrowych, zielonych koktajli z pokrzyw, tudzież innych zdrowych, oczyszczających i uzdrawiających specyfików, jakie serwowałam mojemu ciału, po długim czasie dopadło mnie przeziębienie. Najpierw lekkie, które mimo przebytych przed laty doświadczeń zbagatelizowałam, więc za chwilę była recydywa i tu już żartów nie było. Trzy dni w wysokiej gorączce, bez życia w łóżku, dalej doszło zapalenie nerek i pęcherza. Te moje narządy niestety podatne są na infekcje, po kilka lat temu, źle przeprowadzonej operacji. Niestety z lekcji udzielonej przez duszę nadal niewiele wyciągałam, dalej brnęłam w działania przeciw sobie. Tylko dlatego, że miałam już bilet, poleciałam do Niemiec, nie do końca „wylizana”z dolegliwości, dodatkowo jeszcze po ciężkim stresie, spięciu, nieprzespanej nocy…, bo chciałam dobrze, a znowu wyszło źle, a może wyszło dobrze, a mnie tylko zdawało się, ze wyszło źle i nie od razu umiałam odczytać porażki, jako zwycięstwo i tu chyba złe słowo, bo nie o zwycięstwo mi chodziło, tylko zwyczajnie – chciałam coś naprawić… . Na lotnisku czekał na mnie przyjaciel, moja zmięta, zmęczona twarz ze łzami w oczach nieźle go wystraszyła. Jeszcze tego samego dnia poszłam do pracy. Chociaż niewiele pracowałam, niestety, jak się później okazało nie był to dobry pomysł. Na trzeci dzień rano, kiedy robiłam sobie koktajl przed kolejnym pójściem do pracy, moja dusza powiedziała – dosyć tego, tytułem czego poczułam, że coś niedobrego dzieje się z moim sercem. Jednocześnie robiło mi się niedobrze i ciemno przed oczami. Osunęłam się na kolana, na ziemię. Jakoś zdołałam się podnieść i dobrnąć do łóżka, ale każdy ruch powodował, że robiło mi się coraz bardziej niedobrze. Moje serce biło, a raczej waliło – dziwnie, nierówno, zbyt szybko. Ciśnieniomierz „wariował, nie ogarniał…”, w końcu wybił ciśnienie 180 – 140, puls 200. Karetka przyjechała na sygnale po kilku minutach, Nie pozwolono mi wykonać żadnego ruchu ze względu na zagrożenie życia. Na miejscu w szpitalu lekarz stwierdził niebezpieczne dla życia – migotanie przedsionków i po około godzinie przyniósł mi jakieś papiery do podpisania, wyjaśniając, że będą mi ustawiać pracę serca na właściwy tor przy pomocy prądu elektrycznego, przez przewód pokarmowy, pod krótką narkozą, po czym przewieziono mnie na salę. Po podanej kroplówce i jakimś leku puls spadł do 140, ale serce nadal biło nierówno. Papiery do podpisania były w moim zasięgu, ale nie było przy nich nic do pisania i o zabiegu dalej też już nikt nie wspominał. Do wieczora przychodziły pielęgniarki by zmierzyć mi ciśnienie i puls, który o 22 zszedł do 80. Rano lekarz pytał mnie dlaczego nie podpisałam papierów i czy tego zabiegu nie chcę. – „Nie podpisałam, bo nie było czym, ale jeśli zabieg nie jest konieczny, to go nie chcę” – odparłam. Puls miałam już 67, więc ewentualny zabieg uzależniono od badania EKG. Zarówno to krótkie, jak i całodobowe wyszły dobrze, wynik z USG też w porządku. Na czwartą dobę wypisano mnie ze szpitala, z lekami na kilka dni i zaleceniami dla kardiologa w Polsce. Co to było? Ja to wiem i to nie od dziś. Kolejna nauczka, że nic nie muszę, a wszystko mogę. Po powrocie do domu wszystko „krzyczało” do mnie, we mnie… , że moja ciężka praca, moje starania, wszystko obróciło się przeciwko mnie… . Wiem, ale co z tego, mimo zmęczonego serca, żadnej pewności, że będzie z nim lepiej i obietnicy złożonej duszy, że niniejszym wszystko zmieniam, żyję w zgodzie ze sobą, dalej łapię się na tym, że niepotrzebnie robię coś dla kogoś za kogoś…, wychwyciła to też moja dusza i prawem serii wczoraj wieczorem skręciłam stopę. Źle siedziałam na krześle, coś „nawaliło” z krążeniem w lewej nodze, wstałam i poleciałam na nos, bo zabrakło mi nogi, chociaż usłyszałam jakieś chrupnięcie. Kiedy uświadomiłam sobie co się stało zaczęłam masażem przywracać moją dziwnie skręconą stopę do życia. Zrobiłam sobie jakiś kompres na noc, ale ból śródstopia długo nie dał mi zasnąć. Dzisiaj stopa nie jest ani spuchnięta, ani sina, ale ból nie pozwala mi chodzić. Mogę jedynie leżeć, pisać, czytać, klikać… i myśleć o koncepcji mojego nowego życia, bo być może to ostatnie ostrzeżenie wysłane mi przez moją duszę. Leki, które dostałam na serce wzięłam tylko raz, a że poczułam się po nich gorzej, postanowiłam je odstawić i zawierzyć naturze, tym bardziej , że kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że dieta roślinna, zwłaszcza surowa – leczy. Uspokoję się ja, uspokoi się moje serce. Kolejny raz jestem na zakręcie, ale PRZECIEŻ NIC NIE MUSZĘ, A WSZYSTKO MOGĘ. W niemieckim szpitalu mogłam liczyć na roślinną dietę bezglutenową. Bezglutenowy chleb był całkiem niezły, na zakwasie.
Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo O tym wykonwacy KęKę 32 585 słuchaczy Powiązane tagi KęKę właściwie Piotr Siara (ur. 15 września 1983), znany również jako Kę i Kędzior. Reprezent radomskiej sceny. Jeden z najbardziej lubianych, cenionych raperów na polskiej scenie undergroundowej. Z numerów, które dotąd nagrał, można by było przygotować co najmniej trzy długogrające albumy. Jest współtwórcą (wraz z Kotzim) projektów: KoKę i Boa's. W 2007 ukazała się epka KoKę "Weź nas podrób",a na przełomie 2008/2009 Boa's "Boa'style". Poza tym duet Boa's udzielił się na projekcie Yochimu "Pierwsze cięcie" oraz na składance … dowiedz się więcej KęKę właściwie Piotr Siara (ur. 15 września 1983), znany również jako Kę i Kędzior. Reprezent radomskiej sceny. Jeden z najbardziej lubianych, cenionych raperów na polskiej scenie … dowiedz się więcej KęKę właściwie Piotr Siara (ur. 15 września 1983), znany również jako Kę i Kędzior. Reprezent radomskiej sceny. Jeden z najbardziej lubianych, cenionych raperów na polskiej scenie undergroundowej. Z numerów, które dotąd nagrał… dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Nie Mamy Nic Nie Mamy Nic Nic, prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kłamie na wielką skalę Są tak potężni, my mamy rację! Nie Mamy Nic prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kradnie na wielką skalę Są tak bezwzględni, my mamy rację! Budują nowe drogi z Unii, tyle że donikąd Miasta pustoszeją z ludzi, dwie dekady – znikną Dzieci się nie rodzą, chyba ze zagranicą Młodzi nie widzą szansy, linie lotnicze kwitną Się nie dziwię, że chcesz żyć przyzwoicie Doją korporacje, ktoś z każdej strony strzyże Jak się czujesz ziomek, powiedz jak z tym żyjesz? Się buntujesz ziomek – czy tylko ja to widzę? Elita się nie zmienia za to zmienia rezydencje Przekręt na przekręcie, z kadencji na kadencję Nie nasze banki z komuną w komitywie Podwójne ma znaczenie że są pod czerwonym szyldem (Rok), Leszek Miler demokrata (Rok), Balcerowicz znowu wraca (Rok), już od dawna jest nieśmiesznie (Rok?), wolne media nie! zależne Nie Mamy Nic prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kradnie na wielką skalę Są tak bezwzględni, my mamy rację! Nie Mamy Nic prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kradnie na wielką skalę Są tak bezwzględni, my mamy rację! Po co w to wchodzisz Kęki Przecież teraz żyjesz dobrze? 30 lat nie żyłem, myślisz ze zapomnę Niektórzy z branży neutralni – duży pieniądz kusi Jak wszyscy stąd wyjadą, komu będziesz pchał te ciuchy? Dziesiątkują młodych, jest nas mało, mało Syn jak mi podrośnie będzie chciał na zachód (zostań!) Mam o czym myśleć, chcę szerzej widzieć Choć moje życie to tylko jedno życie Chcę czuć co potem Gdzie mój ślad na bożym świecie Chce wypchać portfel, chociaż głównie nie dla siebie Czasem nie daje rady, chciałbym wszystko rzucić Uciec gdzieś w Bieszczady, upłakać się i upić Lecz wstaje, piszę dalej, rzucam zwroty w eter Bo wam to obiecałem dwie płyty wcześniej I będę o tym gadał, chociaż nic nie zmienię Tato nie chował głupca, mamo – dla ciebie! Nie Mamy Nic prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kłamie na wielką skalę Są tak potężni, my mamy rację! Nie Mamy Nic prócz szczerych chęci Chcemy żyć, a nie jeść mirabelki Władza kradnie na wielką skalę Są tak bezwzględni, my mamy rację! /2x
kękę nic już nie muszę ulub